środa, 21 czerwca 2017

32. 6 błędów pielęgnacyjnych i makijażowych, które kiedyś popełniłam | KWAS CYTRYNOWY, OLIWKA BAMBINI I NIESZCZĘSNE TONIKI |

Mówi się, że człowiek notorycznie popełnia jakieś błędy i to właśnie z nich wynosi największą naukę. Co prawda to stwierdzenie nie robi już na nikim wrażenia, bo ludzie powtarzają je do znudzenia, no ale w końcu - mają rację! Coś w tym jest. Dotyczy to nawet takiej błahostki jak robienie makijażu czy już więcej - odpowiedniej pielęgnacji skóry.

Nie ma osoby, która nie popełniłaby jakiejś kosmetycznej gafy na początku swojej przygody z makijażem czy z samodzielną pielęgnacją, kiedy to rodzice przestają nam już mówić czym mamy się smarować. Każdy z nas ma coś "za uszami" kiedy na samą myśl o tym krzywi nam się twarz i pojawia pytanie w głowie "Jak ja tak mogłam?". Pomyślałam więc, że może wyjść z takich grzeszków ciekawy post i może trochę absurdalny, ale zapraszam dalej!


BŁĄD 1: | ZŁA INTERPRETACJA PORADY DOTYCZĄCEJ SZYBKIEGO USUNIĘCIA WYPRYSKÓW PRZY POMOCY SOKU Z CYTRYNY |


To chyba największa z popełnionych przeze mnie gaf. Kiedyś przeczytałam w internecie, że potraktowanie wyprysków punktowo sokiem z cytryny sprzyja ich wysuszeniu i dzięki temu te szybciej znikną z naszej cery. Chyba za bardzo wzięłam sobie tą poradę do serca i trochę ją nadinterpretowałam. Powiedzmy, że dosłownie te miejsca chamsko co chwilę tym cudownym owocem nacierałam. Nie mam nic do cytryn, bo mają super właściwości, ale rada na przyszłość - ze wszystkim można przesadzić, nawet z witaminami.

Generalnie sok z cytryny to nic innego jak kwas cytrynowy! Czy to już nie brzmi przerażająco? No ale biła ode mnie taka miłość do tych niespodzianek, że chyba byłam wobec nich zbyt brutalna i prawdę mówiąc - zrobiłam sobie jeszcze większą krzywdę. Po krótce - faktycznie wyprysk nie rozwijał się dalej, ale w jego miejscu pojawiła się jedna wielka rana, która wcale nie była płytka a "zanurkowała" trochę w skórze. Później to miejsce próbowało się zregenerować oferując mi pięknego strupa na środku czoła. Nie polecam!

BŁĄD 2: | GŁUPIA MYŚL PODCZAS OPALANIA - na szczęście nie wcielona w życie|

Ten błąd akurat nie doszedł do skutku, ale piszę o nim, bo przeszła mnie raz tak wspaniała myśl, że wywołuje u mnie do tej pory ciarki i jedno wielkie pytanie w głowie: "Jak mogłam?!". Wiecie jak to jest - w lato lubimy trochę zbrązowieć, mieć ładnego rumieńca i zażegnać bladość na długi czas. Bywamy też trochę niecierpliwe i nie chcemy dłużej czekać, więc pomagamy sobie na milion sposobów by złapać trochę słońca na skórze. Ze mną było podobnie, ale tak jak piszę raz wpadła mi bardzo głupia myśl do głowy, której na szczęście nie urzeczywistniłam. 

Wpadłam na pomysł, żeby w największe słońce i jego najgorszą godzinę posmarować twarz oliwką (tą natłuszczającą dla dzieci z Bambino), żeby nie czekać dłużej z opalenizną. Wiecie co by się stało jakbym dokonała tego czynu? Popaliłabym chyba wszystkie możliwe komórki wewnątrz skóry (w przenośni oczywiście). Byłaby to autodestrukcja. Skóra na twarzy jest tak delikatnym miejscem, że traktowanie jej w tak brutalny sposób mogłoby zaszkodzić mi na długie lata.

BŁĄD 3: | TRAKTOWAŁAM PODKŁAD JAK KOREKTOR|


Kiedyś nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak korektor, którego nakłada się miejscowo a nie tak jak podkład na całą cerę. Te dwa produkty przecież mają zupełnie różne przeznaczenie - ale nikt mi tego nie powiedział jak zaczynałam przygodę z makijażem. Lubiłam maskować drobne wypryski podkładem mojej mamy (która ma zupełnie inny odcień skóry niż ja) co skutkowało tym, że gdzie nie gdzie na cerze miałam żółte plamki, które tylko przyciągały wzrok krzycząc "spójrz, tutaj właśnie coś wyskoczyło!" - a to mijało się z zamierzonym celem kamuflażu. 

Lubiłam też nakładać podkład pod oczy co uważam było okropnym rytuałem dla skóry pod nimi. Podkłady są raczej ciężkie, pod oczami lubią się ważyć, wchodzić w załamania i wysuszać. No i tak było w moim przypadku dopóki koleżanka ze współczuciem nie pożyczyła mi zwykłego korektora i dała tym do myślenia - ah te błędy.

BŁĄD 4: | CIEPŁY BRONZER, ŻÓŁTY KOREKTOR|

Zaraz po tym jak odkryłam czym tak na prawdę jest korektor zapragnęłam mieć swój własny! Jak to bywa z tego rodzaju produktami - rzadko kiedy przy pierwszym zakupie trafiamy w odcień, który jest nam bliski. Ze mną nie było inaczej. Byłam blada a dobrałam sobie kolor, który totalnie odbiegał od tonu mojej cery - żółty. Nie muszę chyba pisać, że dziwacznie wyglądał pod oczami i oddzielał się od reszty, ale kogo by to wtedy obchodziło! Nosiłam go namiętnie dopóki nie zorientowałam się, że coś z nim nie tak. 

No i druga sprawa - z tego względu, że kiedyś ciężko było znaleźć w drogerii dopasowany bronzer do jasnej cery to zaczynałam od tych wpadających w ciepłe tony i wyglądało to niezbyt naturalnie. Pierwszy podkład, bronzer czy korektor to zazwyczaj jedna wielka porażka u każdej z nas. W moim przypadku kompletnie te kosmetyki na początku mojej przygody z makijażem nie współgrały z kolorami na skórze, no ale - każdy ma prawo do błędów! 

BŁĄD 5: | ROZSMAROWYWAŁAM KREMY ZAMIAST JE WKLEPYWAĆ|


To uważam też za jeden z większych błędów. W sumie wszystkie moje pielęgnacyjne błędy uważam za olbrzymie, bo często nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo działam na swoją niekorzyść. W tym przypadku może nie tyle co mogło mi coś zaszkodzić - po prostu źle aplikowałam krem, dzięki czemu ten się mozolnie wchłaniał i podejrzewam, że nawet nie dotarł tam gdzie miał dotrzeć. No i w sumie takie nieumiejętne rozciąganie buzi ile sił w rękach w każdą stronę może przyprawiać ją o szybsze zmarszczki. Jeśli już chcemy wcierać to trzeba to robić delikatnie i umiejętnie zgodnie z techniką masażu, który wcale nie jest trudny. Można też po prostu krem wklepać, to pomoże mu się ładnie wchłonąć i ułatwić substancjom aktywnym dotarcie wgłąb (o ile wszystko w porządku z warstwą rogową naskórka) :)

BŁĄD 6: | APLIKOWAŁAM NA TWARZ MOCNE TONIKI Z ALKOHOLEM PO KTÓRYCH SZCZYPAŁA MNIE TWARZ|

To też jest masakra, bo mam skórę płytko unaczynioną i łatwo w niej o pęknięcie naczynek krwionośnych. Nie wiedziałam wtedy o tym i używałam pierwszego lepszego toniku, który akurat wpadł mi w oko na półce drogeryjnej. A te lubiły mieć wysoko w składzie alkohol, który działa antybakteryjnie, ale może też okazać się zbyt drażniący. Twarz mi wiele razy po prostu płonęła - a ja myślałam, że jest wszystko ok, że produkt działa, a ona dobrze się oczyszcza. Zaszkodziłam sobie, bo do tej pory mam na twarzy parę naczynek które nie zamierzają wcale zniknąć. Skórę powinnam koić, a nie tak makabrycznie podrażniać codziennie. No ale kto mi to wtedy powiedział?

A u was jak z tym było? Co uważacie za największy błąd pielęgnacyjny i makijażowi? Napiszcie mi, jestem ciekawa :)

10 komentarzy:

  1. Ja chyba nie popełniałam zbyt wielu błędów, ale kiedyś miałam coś takiego z tonikami;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, ja kiedyś w ogóle nie przejmowałam się pielęgnacją :) a z tonikami to chyba każdy. W pewnym momencie zaczełam myśleć, że tonik to nie kosmetyk dla mnie :p ale okazało się później, że jednak są łagodniejsze formuły.

      Usuń
  2. Człowiek się całe życie uczy, ile to ja błędów popełniłam w makijażu zanim doszłam do tego co jest teraz :D
    Z tymi tonikami to producenci wpychający do nich alkohol powinni zostać ukarani, przez to znienawidziłam toniki, które są istotne w pielęgnacji! Kojarzyły mi się z pieczeniem twarzy, nawet te łagodzące. Powoli do nich wracam, ale wciąż z dystansem, oczywiście bez alkoholu w składzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, gdybyśmy wszystko od razu robili perfekcyjnie to żadnej frajdy by nie było z nauki :) kiedyś najłatwiej dostępne były właśnie te drażniące toniki, ale dobrze, że już dzisiaj mamy w czym przebierać i że producenci wychodzą nam bardziej na przeciw :)

      Usuń
  3. ja nigdy nie miałam styczności z kwasami powiem szczerze:D chyba zawsze się bałam że mnie wyżre od środka xd odserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo z kwasami trzeba uważać, ale mimo swojej nazwy, która budzi w nas lęk to odpowiednio użyte mogą zdziałać wiele dobrego :) dziękuje za miłe słowa!

      Usuń
    2. no dla mnie nazwa kwas powoduje że właśnie się ich boję xd

      Usuń
    3. To już lepsze niż przesadna ciekawość nimi i zrobienie sobie krzywdy :p

      Usuń
  4. Każda z nas kiedyś popełniała jakieś błędy urodowe. Ojej z tą oliwką do opalania masakra :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym i jestem przerażona tym pomysłem, ale na szczęście w miarę szybko oprzytomniałam :p

      Usuń

TOP