poniedziałek, 1 maja 2017

23. Przegląd popularnych produktów - czy sprawdziły się u mnie? | KALLOS, RESIBO, ORGANIC SHOP, REGENERUM |

Ostatnio moja kosmetyczna półka w łazience przygarnęła dość sporo nowości, którymi chciałabym się z wami podzielić. Uznałam, że nie ma sensu rozkładanie ich na każdy osobny post, bo byłoby tego zwyczajnie za dużo, a minimalizm to podstawa!

 Zapewne wystarczyło, że rzuciłyście okiem na zdjęcie wyżej i już wiedziałyście co z czym się "je". Tytułowe produkty to wcale nie jakieś pozaziemskie znaleziska, bo dość popularne nazwy i to nie tylko wśród bloggerów. Pytanie tylko - czy mi się sprawdzają? 

MIODOWO-CYNAMONOWY PEELING DO CIAŁA | ORGANIC SHOP |

 To prawda, że jestem zwolenniczką własnoręcznie robionych peelingów, ale nie uważam, że używanie tych ze sklepu to grzech. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze mamy czas na przygotowanie produktu własnymi rękami, więc wtedy warto sięgnąć po gotowe rozwiązanie. Jest to bardzo praktyczne w momencie gdy bierzemy szybką kąpiel. 

Mój wybór padł na peeling od Organic Shop. Nie muszę chyba mówić co przyciągnęło mój wzrok. Był to dobrze współgrający ze sobą duet miodu i cynamonu - złuszczenia, nawilżenia oraz odżywienia skóry. Jest to super alternatywa dla pobawienia się tymi składnikami w domu, kiedyś na pewno spróbuję!

CO W SKŁADZIE PISZCZY? 

Odżywiające składniki, m.in: masło shea oraz olej słonecznikowy (działa jako antyoksydant, ma właściwości przeciwzapalne, zmiękcza skórę), ale (co zabawne) jakoś nie doczytałam się nigdzie miodu. Myślę, że masło shea stanowi jego zastępstwo, ale czy ma to duże znaczenie? Oba te składniki nawilżają skórę i sprawiają, że jest miękka, ale to chyba małe kłamstewko, nie sądzicie? 

CO PISZE PRODUCENT?

Że jest to produkt w 99,54% naturalny. No nie wiem czy do końca tak jest, a wydaje mi się, że liczba jest przesadzona. Są tam perfumy i barwniki, niby organiczne, ale kto by to wiedział. Nie mam nic do tego, ale chciałam zwrócić waszą uwagę na to, bo  na etykiecie może być napisane zupełnie wszystko , a sytuacja w składzie wyglądać inaczej. INCI to tak na prawdę jedna wielka zagadka, której nie sposób odgadnąć. Do tego nie odnalazłam pozycji miodu w składzie, a przecież to on stanowi główną strategie tego kosmetyku. 

" Bez SLS'ów, parabenów i silikonów" - Faktycznie jest ich brak, chociaż osobiście nie uważam, że muszą być one zawsze dla nas szkodliwe. Jednak jeśli ktoś się ich obawia to może spać spokojnie.


JAK EFEKTY?

Na pewno nie można mówić tu o rezultatach jakie przynosi peeling DIY, który znajdziecie pod tym linkiem, bo jak dla mnie jest spora różnica. Na początku wydaje się być mocnym zdzierakiem, jednak cukier szybko się rozpuszcza i trzeba co chwilę dokładać produktu, przez co też myślę, że okaże się on nie wydajny. 

W mojej ocenie ten kosmetyk jest całkiem przeciętny. Nie przypadł mi całkiem do gustu, bo nic specjalnego nie robił z moją skórą. Jest w porządku, gdy nałożę po nim ulubiony olej, ale w pojedynkę średnio mnie zadowala. Skóra jest niby zmiękczona, ale to nie jest ten efekt, którego się oczekuje. Jeśli miałabym go kupić drugi raz to wolałabym spróbować czegoś innego. 

OLEJEK DO DEMAKIJAŻU | RESIBO |

 Od jakiegoś czasu szukam idealnego produktu do zmywania makijażu. Takiego, który za bardzo nie będzie ingerował w moją skórę, bez problemu usunie makijaż i zwyczajnie, żeby nie był to płyn micelarny. Co mam do miceli? Nic poza tym, ze nie cierpię tej tłustej powłoki jaką po sobie zostawiają i nieprzyjemnego ściągania skóry, które się pojawia po aplikacji. Fakt faktem najlepiej radzą sobie z makijażem, ale marnym kosztem, bo wiele z nich mocno podkreśla swoją obecność na mojej cerze. Z tego względu sięgłam po tytułowy olejek. W internecie zresztą sporo o nim dobrego. 

JAK SIĘ SPRAWDZA? 

Musze stwierdzić z przykrością, że nie odnajduje się on kompletnie przy zmywaniu makijażu oczu. Niby trochę zbiera tuszu z rzęs, niby nie. Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby faktycznie dobrze pozbyć się kolorówek - a to nie o to chodzi, żeby od razu wykorzystać całą tubkę lub spędzić w łazience dwie godziny przy zwykłym demakijażu. 

Producent przecież pisał, że olejek radzi sobie nawet z wodoodpornymi kosmetykami i co? Totalnie nie sprawdza się w tym zadaniu. Akurat po tym względem zaliczyłabym go do bubli. Nie polecam go nikomu kto chciałby go kupić właśnie z zamysłem usuwania makijażu. 


Bądź co bądź produkt ma super skład, który stanowi mieszankę pięciu olei odżywczych (lniany, z pestek winogron, manuka, abisyński oraz awokado) i cera faktycznie może być po nim bardziej miękka, nawilżona i gładsza. Tego nie można mu zarzucić, ale to przecież nie to było jego zadaniem. 

DO CZEGO MOŻE SIĘ BARDZIEJ NADAĆ?

Można go wykorzystać do OCM. Jeśli czytałyście kiedykolwiek "Sekrety Urody Koreanek" to będziecie wiedzieć co mam na myśli - oczyszczanie cery najpierw formułą olejową, a dopiero później wodną, czyli żelem lub podobnym produktem (taki dwuetap). Autorka pisze w książce, że tłuszcz najlepiej rozpuszcza tłuszcz, dlatego taki sposób sprawi, ze nasza skóra będzie czysta jak łza. Ta metoda ma swoich zwolenników i przeciwników. Ja sama często z niej korzystam, bo cera nabiera wtedy miękkości i wierzę w to, że faktycznie jest lepiej oczyszczona :) Można też go stosować jako serum na noc

Co do dołączonej ściereczki w zestawie - jest w porządku, ale uciążliwe dla mnie by było korzystanie z niej codziennie, bo niestety ale nie zawsze mam tyle czasu, żeby prać taką rzecz każdego dnia. Mimo wszystko jest przyjemna dla skóry i raczej służy mi jako osuszenie jej po całym oczyszczaniu.

SZAMPON REGENERACYJNY | REGENERUM |

Ten produkt zawitał w moim domu z czystej desperacji. Wiele dziewczyn w internecie go poleca, a ja szukając tego jedynego szamponu - uległam. Moim wymogiem przy takich poszukiwaniach jest to, żeby produkt jednocześnie nawilżał włosy, nie przetłuszczał ich i nie powodował swędzenia głowy, bo zazwyczaj wiele szamponów u mnie odpowiada za tą zbrodnię. Jeszcze nie wyłapałam tego mordercy, który się czai na mnie w składzie, ale wszystko przede mną! 

TROCHĘ O ETYKIECIE

Producent składa nam obietnicę intensywnego wzmocnienia, regeneracji i naprawy uszkodzeń chemicznych jak i mechanicznych. Dodatkowo nadanie włosom blasku, miękkości i zdrowego wyglądu. Wszystko dzięki kompleksowi z brązowych alg, prowitaminie B5 oraz wyciągowi z aloesu. To brzmi na prawdę przekonująco.

JAK SIĘ SPRAWDZIŁ?

Muszę przyznać, że mam jakieś mieszane do niego uczucia. Nie czuję parcia na to, żeby kupić go ponownie, bo działa całkiem przeciętnie i spotkałam się już z podobnym efektem. Nie jest też jakiś zły, bo nie wysusza włosów, ale z drugiej strony też nie zwala z nóg. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że zniszczonych włosów nie da się już odbudować, a można je ewentualnie nawilżyć lub nadać z wierzchu lepszy wygląd, ale to nie to czego szukam.  

Bądź co bądź może trochę nawilża, bo włosy po umyciu łatwo rozczesać nawet przy nasadzie, ale mam wrażenie że działa przetłuszczająco i powoduje swędzenie skóry.

MASKA DO WŁOSÓW Z KERATYNĄ | KALLOS |

W końcu jakiś konkretny kosmetyk, który do mnie przemawia! Na początku oceniłam ją jako średnią, ale przy dłuższym stosowaniu muszę przyznać jej mocną piątkę. Moja przygoda z maskami odkąd pamiętam była długa, niekończąca się i nie przynosząca na dłuższą metę rezultatów. W tym przypadku jednak jest trochę inaczej. 

Moje włosy są dość zniszczone - farbowanie, prostowanie i sucha natura loków to już dość poważny przypadek, a ta maska obudziła w nich nadzieję. Duży plus dla niej za to, że wystarczy nałożyć ją na 5 minut, a nie jak w przypadku innych na 15, więc oszczędzamy czas i możemy z niej często na spokojnie korzystać. 

CO ZNAJDZIEMY W SKŁADZIE?

Oprócz konserwantów i ulepszczaczy regulujących lepkość produktu znajdziemy w niej mleczne proteiny oraz wyciąg z keratyny. Niby tak mało, a jednak dużo :) Ta maska to idealny przykład tego, że można połączyć chemię z fajnymi składnikami, które się nawzajem uzupełniają i fundują nam sprawdzoną pielęgnację. 


CO OBIECUJE PRODUCENT?

" Zawartość keratyny i protein mlecznych odbudowuje naturalną strukturę włosów wypełniając ubytki. Odżywia i chroni łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące." - generalnie maska jest przeznaczona do włosów suchych, zniszczonych i poddawanych zabiegom chemicznych.

JAKIE EFEKTY?

Włosy już w momencie spłukiwanie maski są przyjemnie gładkie i o wiele łatwiej mi je rozczesywać niż do tej pory. Widzę też delikatną poprawę w ich kondycji - nie oczekuję tutaj spektakularnych efektów, bo w moim przypadku najlepiej by było ściąć włosy, ale mimo to czuję różnicę i to mnie bardzo satysfakcjonuje. 

Produkt radzi sobie również z układaniem loków, nadając im ładny skręt. No i nie można tutaj nie wspomnieć o tym, że faktycznie nawilża, bo w tym właśnie tkwi sens istnienia większości masek. Polecam wypróbować ją każdej z was, której moje "włosowe" problemy nie są obce. 

Używałaś któregoś z powyższych produktów? Podzielasz moją opinię?

4 komentarze:

  1. Uwielbiam peeling pomarańczowy z organic shop - u mnie się świetnie sprawdza genialnie wygładza i nawilża, szkoda, że ten Twój okazał się być przeciętnym. =/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może inne z tej serii sprawują się lepiej :) no ale fakt ten nie wykazał się, więc będę szukać dalej :p

      Usuń
  2. Bardzo lubię Kallosy :D U mnie większość sprawdza się baardzo dobrze, a kupuję je już od kilku lat. Tanie i dobre :D

    Obserwuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi koleżanka kiedyś poleciła i słusznie, bo moje włosy się z nim polubiły :) zamierzam tą porzeczkową jeszcze wyprobowac, co o niej sądzisz? Dziękuje! :)

      Usuń

TOP